..
(Not always) well bolted routes

10 | 11434
 
 
2012-12-29
Odsłon: 898
 

Recepta na stres

W końcówce września miałem pewien Bardzo Ważny Egzamin. Nie było jednak czasu odpocząć po nim, bo życie szykowało kolejne uderzenie: pierwszą pracę w wyuczonym zawodzie. Przyjaciele twierdzili, że ze mnie kłębek nerwów, ze roztaczam burzliwą atmosferę. Marta potrafiła temu zaradzić i namówiła na wypad w góry. Wolnego czasu nie było za wiele, więc za cel obraliśmy Babią Górę. Na dojazd poświęcamy piątkowe popołudnie. Niestety idiotycznie posłuchałem gps-u, do tego korki. Do bazy wypadowej w Zawoi docieramy na szczęście w akceptowalnym czasie.
 

Późnym rankiem nieśpiesznie ruszamy. Kupno biletów do Parku i na szlak. Idziemy zielonym. Tempo niezłe. Mijamy kilku innych turystów. Las skrywa swoje skarby za ściana mgły, ukazując nam tylko pierwsze rzędy drzew przy ścieżce. Co jakiś czas robimy przestoje. W sumie to po nic, ma być bezstresowo i bez napinki. Wraz z wysokością pojawiają się pierwsze (dla nas) tegoroczne płaciki śniegu. W schronisku na Markowych Szczawinach herbatka, kanapki, Angry Birds’y. Po kilku poziomach wychodzimy na ponoć najtrudniejszy szlak turystyczny Beskidów. Na Babiej byłem pierwszy raz i byłem trochę rozczarowany. Spodziewałem się, że Parć Akademików jest trudniejsza. Pojawia się coraz więcej śniegu. Jest on sporą atrakcją, zważywszy na to, że Babia jest spowita chmurami i nici z podziwiania widoków podczas wędrówki. Nie inaczej jest na szczycie. Smutek! Przecież obiecywaliśmy sobie panoramę Tatr! A tu biało! Nie tylko my mamy nietęgie miny. Podobnie chyba myślą inni turyści na szczycie. No nic! Trzeba wymusić. Siadamy na kamieniach i robimy strajk okupacyjny. Godzina strajkowania nic nie dała. Gdy primaloft szedł do plecaka, gdy kijki były już wydłużane do zejścia Baba ustąpiła! W chmurach dziury, a w nich widać TATRY! J Na północnej stronie też się trochę przetarło. Pięknie po prostu.  Trochę fot, trochę zachwytów. Trzeba iść dalej. Dla sportu zaliczamy Małą Babią i wracamy do schroniska. Szybki łyk herbaty, i zejście tym samym szlakiem co podejście. Bez mgły prezentuje się jednak zupełnie inaczej.
 

Było świetnie.  Takie wyjścia to działająca kuracja na skołatane nerwy.

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd